Niby Szekszárd jest znany jako świetna apelacja południowych Węgier, kékfrankos to szczep zasiedziały, lokalny i znany z naprawdę solidnych win, ale tu producentowi wyszedł jakiś potworek przypominający w smaku i zapachu produkty gałęzi chemicznej dawnego NRD.
Wino wylądowało w zlewie, ale tego Wam nie życzę. Nie warto.